Home Archive by category Wywiady (Page 6)

Wywiady

NIEPEWNOŚĆ BIAŁYCH CERTYFIKATÓW

Z końcem czerwca straci ważność część białych certyfikatów. Nieprzedłużenie ich terminu może kosztować społeczeństwo
300 mln zł.

Trwa dyskusja, czy ustawodawca powinien przedłużyć termin obowiązywania białych certyfikatów z piątego przetargu z 2017 roku, których ważność upływa 30 czerwca tego roku. Po tym czasie nie będą one już przedstawiać żadnej wartości. Krajowa Agencja Poszanowania Energii szacuje, że spowoduje to koszty społeczne o wartości około 300 mln zł. Utrata ważności świadectw dla firm będzie oznaczać de facto utratę majątku, a poniesione koszty zostaną przerzucone na końcowych odbiorców energii, którzy zapłacą je w wyższych rachunkach.

Dariusz Koc
dyrektor zarządzający KAPE

– Dziś system białych certyfikatów działa prawidłowo, zgodnie z założeniami. Pewne kłopoty dotyczą rozstrzygnięć we wcześniejszych przetargach, w szczególności w piątym przetargu. Mamy z niego bardzo wiele białych certyfikatów, które nie mogą znaleźć nabywców na Towarowej Giełdzie Energii – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Dariusz Koc, dyrektor zarządzający KAPE.

Białe certyfikaty to świadectwa efektywności energetycznej, wydawane za oszczędność energii uzyskaną w wyniku planowanego przedsięwzięcia modernizacyjnego. Innymi słowy, firma, która planuje inwestycję ukierunkowaną na obniżkę zużycia energii, może starać o wydanie BC. Stanowią one element systemu wsparcia efektywności energetycznej, dla firm są formą dofinansowania inwestycji tego typu. Przedsiębiorstwo może wykorzystać je do zrealizowania własnych obowiązków wynikających z ustawy o efektywności energetycznej (sprzedawcy gazu ziemnego, energii elektrycznej oraz ciepła są zobligowani do pozyskania i umorzenia określonej liczby takich świadectw albo uiszczenia opłaty zastępczej) bądź odsprzedać je na Towarowej Giełdzie Energii i w ten sposób częściowo zrekompensować koszty poniesione na inwestycje proefektywnościowe.

– Założenia systemu były takie, żeby dużą część działań i inwestycji w zakresie wzrostu efektywności energetycznej zrealizować na czysto rynkowych zasadach, czyli w taki sposób, aby były opłacalne z ekonomicznego punktu widzenia. To rynek regulował, czy inwestycja miała być realizowana czy nie, uwzględniając, czy generuje ona określone oszczędności w kosztach energii – mówi Dariusz Koc.

Z danych URE wynika, że dotychczas w pięciu przetargach przyznano
1 323 007 świadectw, z których 705 626 umorzono do końca grudnia 2018 roku. Jednak od dłuższego czasu trwa w Polsce dyskusja, czy ustawodawca powinien przedłużyć termin obowiązywania białych certyfikatów z piątego przetargu (z 2017 roku), których ważność upływa 30 czerwca br. Po tym czasie nie będą przedstawiać już żadnej wartości.


Jest w tej chwili duży problem

z zaległymi świadectwami z piątego przetargu. Jest ich ok. 400 tys. One są dziś warte ok. 630 mln zł.

– Jest w tej chwili duży problem z zaległymi świadectwami z piątego przetargu. Jest ich ok. 400 tys. One są dziś warte ok. 630 mln zł. Ten koszt będzie musiał zostać pokryty z opłaty zastępczej. W momencie, kiedy byłyby umorzone i ich wartość przedłużona, mogłyby one być sprzedane dużo taniej, co wygenerowałoby dla rynku ok. 230 mln zł oszczędności – mówi Dariusz Koc.

Ekspert KAPE podkreśla, że utrata ważności części białych certyfikatów z końcem czerwca spowoduje określone koszty społeczne. Podmioty, które poniosły wydatki na przygotowanie audytów energetycznych, wniosków o wydanie BC oraz zapłaciły podatek VAT związany z ich przygotowaniem, nie odniosą z tego żadnych korzyści. Te wydatki nie zostaną im w żaden sposób zrekompensowane, gdy BC stracą ważność. W efekcie swoje straty przerzucą w całości na przysłowiowych Kowalskich. Innymi słowy, odbiorcy końcowi poniosą te wydatki w rachunkach za energię.

– My oceniamy te koszty społeczne na około 300 mln zł związanych tylko z tym, że wartość BC z piątego przetargu nie zostanie przedłużona. 230 mln zł wyniesie koszt umorzenia tych certyfikatów. Cała reszta to są koszty poboczne, związane z wykonaniem audytów, podatkiem VAT etc. – mówi Dariusz Koc. – W tej chwili toczy się walka, żeby przedłużyć termin certyfikatów z piątego przetargu.

Co istotne, odbiorcy końcowi poniosą dodatkowe koszty nie tylko w wyższych rachunkach za energię, lecz także w cenie każdej kupowanej usługi czy produktu, do którego wytworzenia zużyto energię elektryczną, ciepło czy gaz ziemny.

Ekspert KAPE podkreśla, że koszty społeczne powiększą się jeszcze o środki nieefektywnie wydane przez URE na weryfikację kilku tysięcy audytów i wniosków oraz na wydanie świadectw, które nie znajdą nabywców. Co równie istotne, wygaśnięcie BC będzie oznaczać dla firm de facto utratę majątku. Tym samym mocno ucierpi wiarygodność organów administracji państwowej, Ministerstwa Energii, Towarowej Giełdy Energii i spółek energetycznych, a państwo wyśle jasny sygnał, że nie liczy się z interesami firm, które są ważnym uczestnikiem obrotu świadectwami na TGE.
Fot. Pixabay

BIAŁE CERTYFIKATY ŚWIADECTWEM EFEKTYWNOŚCI

Poprawa efektywności energetycznej firmom się opłaca, bo pozwala ograniczyć koszty działalności. Jednak zanim firma rozpocznie tego typu inwestycję, powinna sprawdzić, czy kwalifikuje się ona do uzyskania białych certyfikatów.

Takie świadectwa są formą dofinansowania, które podnosi rentowność planowanego przedsięwzięcia. Aby je uzyskać, trzeba złożyć do Urzędu Regulacji Energetyki odpowiedni wniosek. Wcześniej niezbędne jest jednak przeprowadzenie audytu energetycznego.

– Świadectwa efektywności energetycznej, popularnie zwane białymi certyfikatami, są jednym z elementów systemu wsparcia efektywności energetycznej. Jest to instrument, który ma charakter praw majątkowych, przyznawany za realizację przedsięwzięć mających na celu poprawę efektywności energetycznej. Wielkość przydzielonych świadectw jest uzależniona od średniorocznych oszczędności energii, jakie uzyskuje się w wyniku realizacji takiego przedsięwzięciamówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marek Czaja, kierownik Działu Efektywności Energetycznej w Departamencie Innowacji i Rozwoju Biznesu PGNiG SA.


Marek Czaja, kierownik Działu Efektywności Energetycznej w Departamencie Innowacji
i Rozwoju Biznesu PGNiG SA
Łukasz Kroplewski, wiceprezes zarządu ds. rozwoju, PGNiG SA

Białe certyfikaty przyznaje na wniosek danej firmy Urząd Regulacji Energetyki. Przedsiębiorstwo może wykorzystać je do zrealizowania własnych obowiązków wynikających z ustawy o efektywności energetycznej (sprzedawcy gazu ziemnego, energii elektrycznej oraz ciepła są zobligowani do pozyskania i umorzenia określonej liczby takich świadectw, ewentualnie poprawy efektywności energetycznej u odbiorcy, warunkowo uiszczenia opłaty zastępczej) albo odsprzedać je na Towarowej Giełdzie Energii i w ten sposób częściowo zrekompensować koszty poniesione na inwestycje proefektywnościowe.

– Aktualny kurs jednego świadectwa o wartości 1 toe, czyli jednej tony oleju ekwiwalentnego, oscyluje w granicach 1,65 tys. zł – mówi Marek Czaja. – Białe certyfikaty niejednokrotnie pozwalają zbilansować projekty, które chcemy zrealizować. Dzięki przychodowi z pozyskania świadectw poprawia się ekonomika przedsięwzięcia, co często po prostu umożliwia jego realizacjędodaje.

O białe certyfikaty może starać się niemal każda firma, która planuje inwestycję mającą na celu obniżenie zużycia energii (np. modernizację i wymianę oświetlenia na energooszczędne, wymianę wyeksploatowanych pomp, izolację instalacji przemysłowych czy budowę instalacji odzysku ciepła odpadowego). Minimalne oszczędności energii uzyskane dzięki realizacji takiego przedsięwzięcia muszą sięgać 10 toe w ciągu roku. Wyjątkiem są określone w ustawie sytuacje, w których np. firma już wcześniej otrzymała wsparcie finansowe na termomodernizację albo wydanie białych certyfikatów spowodowałoby przekroczenie dopuszczalnej wysokości pomocy publicznej.

Warto, aby firma – przed rozpoczęciem inwestycji proefektywnościowej – sprawdziła, czy kwalifikuje się ona do uzyskania białych certyfikatów. Aby je uzyskać, trzeba złożyć do URE odpowiedni wniosek, jednak niezbędnym etapem procesu pozyskania świadectwa jest wcześniejsze przeprowadzenie audytu efektywności energetycznej. Dokument ten stanowi bowiem obligatoryjny załącznik do wniosku.

Co istotne, podobnego rodzaju dokument czyli audyt energetyczny przedsiębiorstwa muszą cyklicznie – co cztery lata – przeprowadzać wszystkie duże przedsiębiorstwa zatrudniające co najmniej 250 pracowników i składać z niego raport do prezesa URE. Ten obowiązek wynika wprost z ustawy o efektywności energetycznej.

– Jeżeli firma potraktuje ten obowiązek jako szansę i zatrudni wykwalifikowanych audytorów, może znaleźć takie obszary, które pozwolą jej podnieść efektywność energetyczną. Dzięki temu pozyskujemy świadectwa efektywności, zmniejszamy koszty działalności. W ten sposób działamy w dobrze pojętym interesie firmy. Dlatego z jednej strony jest to obowiązek, z drugiej – szansa na obniżenie kosztów – mówi Marek Czaja.

Efektywność energetyczna to w tej chwili jeden z kluczowych elementów polskiej i unijnej polityki klimatycznej. Co istotne, jej poprawa zwyczajnie się firmom opłaca – pozwala m.in. ograniczyć koszty działalności i zapewnić środki na nowe inwestycje. Koszty energii są istotną pozycją w budżetach m.in. firm produkcyjnych, stąd wiele z nich podejmuje się optymalizacji tego obszaru. Standardem w przedsiębiorstwach powoli stają się inteligentne systemy zarządzania energią.


Efektywność energetyczna to w tej chwili jeden z kluczowych elementów polskiej i unijnej polityki klimatycznej.

– Dzisiaj nie da się prowadzić poważnego, efektywnego biznesu bez uwzględnienia efektywności energetycznejpodkreśla Łukasz Kroplewski, wiceprezes ds. rozwoju PGNiG SA, prezes Izby Gospodarczej Gazownictwa. – Nie ma efektywności energetycznej bez mądrego zarządzania energią. W łańcuchu produkcji i dostaw gazu przełożyć się to może na niższe rachunki po stronie klientów. Branża gazownicza może w ten sposób podjąć walkę z efektem cieplarnianym zgodnie z polityką klimatyczną UE – dodaje.

Jak podkreśla, efektywność energetyczna w łańcuchu dostaw gazu jest kluczowa. Przynosi efekty m.in. w postaci redukcji emisji metanu, który jest gazem cieplarnianym szkodliwym nawet bardziej niż CO2.

– Z drugiej strony zarządzanie systemami energii powoduje, że w czasie rzeczywistym dokładnie wiemy, jakie jest zapotrzebowanie na gaz i jakie mamy dostępne wolumeny tego surowca. Dzięki temu możemy lepiej planować, a to jest dzisiaj niezmiernie ważne ze względu na ciągły wzrost zapotrzebowania na gaz ziemny – podkreśla Łukasz Kroplewski.


Rynkowi eksperci podkreślają, że zatory w rozpatrywaniu przez URE wniosków o wydanie białych certyfikatów to jedna z największych bolączek nowego systemu

PGNiG uczestniczy w rynku pozyskiwania świadectw efektywności energetycznej od początku jego funkcjonowania, czyli od 2011 roku. Wówczas system umożliwiał pozyskanie certyfikatów drogą przetargów, które były ogłaszane przez prezesa URE. W tamtym systemie PGNiG pozyskało świadectwa o wartości ponad 20 tys. ton oleju ekwiwalentnego.

– To znaczna ilość energii, bo w przybliżeniu 1 toe wystarcza na pokrycie zapotrzebowania w energię elektryczną dla dwóch gospodarstw domowych w ciągu całego roku. To energia do wykorzystania przez cały rok dla miasta liczącego ponad 80 tysięcy mieszkańców – mówi Marek Czaja. – W nowym systemie – ze względów na zatory czasowe związane z rozpatrywaniem wniosków w URE – na razie nie pozyskaliśmy żadnego świadectwa, choć złożyliśmy już kilka wniosków. Wciąż czekamy na ich rozpatrzenie przez URE – dodaje.

Rynkowi eksperci podkreślają, że zatory w rozpatrywaniu przez URE wniosków o wydanie białych certyfikatów to jedna z największych bolączek nowego systemu. Zgodnie z ustawą prezes URE ma na to 45 dni, jednak w praktyce firmy czekają na zweryfikowanie dokumentów nawet po kilka miesięcy.
Fot. Pixabay

PIG O PROJEKCIE UNII ENERGETYCZNEJ

Zdaniem Piotra Araka, dyrektora Polskiego Instytutu Gospodarczego, wdrożenie nowej strategii UE („Unia energetyczna”) nie przyniosło wielu nowych rozwiązań na poziomie koncepcyjnym, ale szybko pomogło podmiotowi zyskać popularność.

Dyrektor PIG podkreśla, że mając na uwadze wspólną politykę energetyczną UE, państwa członkowskie muszą skupić się na ściślejszej integracji wewnętrznego rynku energii.

Po pierwsze, istnieją różne ceny energii w różnych częściach rynku. Aby rozwiązać ten problem, Komisja powinna skoncentrować się na wspieraniu konkurencji. Należy również wziąć pod uwagę strukturalny wpływ czynników zewnętrznych, które zakłócają funkcjonowanie wewnętrznego rynku energii.

Arak zaznacza, że długoterminowa polityka energetyczna powinna również uwzględniać zmiany technologiczne i tworzenie inteligentnego sektora. Potrzebna jest nowa wizja cyberbezpieczeństwa, ponieważ ataki podmiotów państwowych i niepaństwowych są już rzeczywistością. W latach 2007-2018 miało miejsce 60 000 ataków, a każdego miesiąca jest ich o kilkaset więcej.

Jego zdaniem najbardziej niebezpieczna jest docelowa infrastruktura krytyczna, w tym infrastruktura energetyczna. Zagrożenie cybernetyczne w UE jest spotęgowane przez zwiększoną zależność między sieciami energetycznymi państw członkowskich a postępującą cyfryzacją sektora.

Zalecenia
W raporcie Polskiego Instytutu Gospodarczego, zatytułowanym „Co dalej z polityką energetyczną UE?” autorzy podkreślają, jak powinna się ona zmienić, proponują konkretne reformy.
Fot. Pixabay
WIĘCEJ

MODEL REGULACJI RYNKU CIEPŁA POWINIEN ULEC ZMIANIE

Rozmowa z Przemysławem Kołodziejakiem, wiceprezesem zarządu PGE Energia Ciepła

Czy rynek ciepła jest rynkiem konkurencyjnym?
Jeżeli mówimy o rynku zaspokajania potrzeb cieplnych, to tu nie mam żadnych wątpliwości, że jest to rynek konkurencyjny – bo są różne metody, różne sposoby, różne nośniki energii pozwalające zaspokoić nasze potrzeby cieplne. Natomiast jeśli odnosimy się do rynku ciepła systemowego, mając na myśli system rurowy i współpracujące z nim źródła, to tu sprawa nie jest już taka oczywista. To wymaga, moim zdaniem, jeszcze regulacji.


Nie ulega jednak wątpliwości, że to wymagania polityki klimatyczno-energetycznej będą w największym stopniu rzutować na naszą działalność w przyszłości.


Jakie najważniejsze wyzwania czekają sektor ciepłowniczy w najbliższym czasie?
Tych wyzwań jest bardzo dużo. Na pewno są to wymagania wynikające z polityki klimatyczno-energetycznej. Dzisiaj w trakcie debaty i głosowania nt. najważniejszych działań z punktu widzenia prowadzonej działalności ciepłowniczej, padł wynik 4 proc. dla Pakietu [Zimowego – przyp. red. – zaraz obok weryfikacji planowania zaopatrzenia w ciepło (25 proc.), wdrożenia nowego mechanizmu kształtowania taryf dla ciepła (40 proc.) oraz wdrożenia nowych rozwiązań prawnych ułatwiających rozwój sieci ciepłowniczych (31 proc)]. Tak niski wynik może wynikać z małej wiedzy na temat proponowanych rozwiązań i stopnia, w jakim będzie to dotyczyło sektora ciepłowniczego za kilka lat. Istnieją też problemy, które już dzisiaj nie pozwalają nam spokojnie spać, mam tu na myśli między innymi proces taryfikowania cen ciepła. Nie ulega jednak wątpliwości, że to wymagania polityki klimatyczno-energetycznej będą w największym stopniu rzutować na naszą działalność w przyszłości. To jest zarówno dostosowanie źródeł do konkluzji BAT, nad czym w tej chwili pracujemy i jest to dość kosztowny proces. Następna kwestia to system ETS, ceny uprawnień do emisji, sposób ich przeniesienia w taryfach, czyli możliwość uwzględnienia tych większych kosztów w cenach produktów końcowych: ciepła i energii elektrycznej. Ale też konieczność transformacji technologicznej prowadzonej działalności, czy zmiany modelu biznesowego, większe wykorzystanie OZE, ciepła odpadowego, akumulacji, pojawienia się prosumentów w zakresie ciepła itp.

Czy model regulacji rynku ciepła powinien ulec zmianie?
Zdecydowanie tak, i to potwierdzają także uczestnicy naszej konferencji. W głosowaniu większość ankietowanych, jeśli dobrze pamiętam, opowiedziała się za tym, że ten model musi ulec zmianie.

Dziekuję za rozmowę.
Fot. Zbigniew Gołębiewski

TERMOMODERNIZACJA BUDYNKU WYJDZIE NA ZDROWIE

58 proc. budynków w Polsce ma powyżej 40 lat, jest w złym stanie technicznym i negatywnie wpływa zarówno na zdrowie mieszkańców, jak i jakość powietrza – wynika z ostatniego „Barometru zdrowych domów”.

Eksperci podkreślają, że niezbędne są preferencyjne narzędzia finansowe i programy wsparcia, bo Polacy najczęściej nie dysponują odpowiednim kapitałem, który mogliby przeznaczyć na termomodernizację. Jednym z takich narzędzi, które ma przyczynić się do ograniczenia niskiej emisji i smogu w Polsce, ma być wprowadzona w tym roku ulga termomodernizacyjna, dzięki której będzie można odliczyć od podatku wydatki poniesione na docieplenie domu jednorodzinnego do 53 tys. zł.

– Termomodernizacja budynków jest ważnym wyzwaniem. To część rządowego programu „Czyste powietrze”. Mamy fundusz na termomodernizację budynków publicznych czy budynków wielomieszkaniowych, którym zarządza BGK. Przeznaczyliśmy na ten cel około 300 mln zł, ale nadchodzący rok to również dofinansowanie do termomodernizacji budynków jednorodzinnych, czyli możliwość skorzystania z programu „Ciepły dom”. Tych możliwości, które wprowadzamy w zakresie termomodernizacji, jest coraz więcej – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju.

Termomodernizacja obejmuje wszystkie działania, które mają na celu poprawę efektywności energetycznej budynku, takie jak np. docieplenie ścian i stropów czy wymiana kotła grzewczego, wymiana okien. To skuteczne narzędzie w walce z niską emisją, która jest w Polsce główną przyczyną smogu.


A

Jacek Siwiński, prezes VELUX Polska
Magdalena Ruszkowska-Cieślak, prezes zarządu Fundacji Habitat for Humanity Poland 
Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju

Z początkiem tego roku zaczęła obowiązywać nowa ulga podatkowa, w ramach której przez trzy kolejne lata będzie można odliczyć od przychodu wydatki poniesione na termomodernizację do maksymalnej wysokości 53 tys. zł. Resort finansów szacuje, że w t ym roku skorzysta z niej ok. 100 tys. podatników, a w olejnych latach ich liczba będzie rosnąć. Ulga termomodernizacyjna przypomina dawną ulgę remontową, ale obejmuje tylko termomodernizację budynków jednorodzinnych, w tym m.in. wymianę kotła grzewczego na bardziej ekologiczny. Mogą skorzystać z niej podatnicy PIT opłacający podatek według skali podatkowej (18 i 32 proc.), 19-proc. stawki podatku liniowego oraz ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Co istotne, do odliczenia uprawnieni są również ci, którzy są już w trakcie inwestycji termomodernizacyjnej, co oznacza, że od podatku można odliczyć również wydatki poniesione przed 1 stycznia 2019 roku.

– Ulga termomodernizacyjna to pieniądze, które możemy zachować w kieszeni, odliczając je od podatku. Zainteresowanie termomodernizacją budynków jednorodzinnych jest naprawdę ogromne – podkreśla Artur Soboń.

Termomodernizacja jest o tyle istotna, że – jak wynika z ostatniego raportu „Barometr zdrowych domów 2018” przygotowanego na zlecenie firmy VELUX – aż 58 proc. polskich zasobów budowlanych to budynki starsze niż 40 lat. Ich renowacja jest niezbędna, żeby poprawić efektywność energetyczną i jakość powietrza, która jest w Polsce dużym problemem. Stężenie szkodliwych substancji jest przekroczone na większości obszarów, na co dzień wdycha je 90 proc. mieszkańców. Z powodu chorób, do których przyczynia się zanieczyszczenie powietrza – takich jak astma, obturacyjna choroba płuc czy niewydolność – każdego roku umiera około 45 tys. Polaków.

– W Polsce mamy około 5,5 mln budynków, z których około 5 mln to budynki jednorodzinne, które nie spełniają podstawowych standardów energooszczędności ani standardów zdrowego budynku. To oznacza, że warunki, w których mieszka duża część polskiego społeczeństwa, źle odbijają się na ich zdrowiu, wydajności i ogólnej kondycji – mówi Jacek Siwiński, prezes VELUX Polska.

– Dom to miejsce, w którym spędzamy dużo czasu, jego jakość wpływa na prawie wszystkie aspekty życia rodziny. Inwestycja w zdrowy budynek, który można ogrzać stosunkowo niewielkim kosztem, to inwestycja w nasze zdrowie, dobre samopoczucie i domowy budżet. To niższy koszt zwolnień lekarskich, lepsza jakość pomieszczeń, w których uczą i bawią się nasze dzieci, lepsza jakość snu i odpoczynku – podkreśla Magdalena Ruszkowska-Cieślak, prezes zarządu Fundacji Habitat for Humanity Poland.

Jak podkreśla prezes VELUX Polska, na ogólną kondycję i dobry stan techniczny budynku składa się nie tylko docieplenie i komfort techniczny latem i zimą, ale również elementy takie jak poziom hałasu, doświetlenie światłem dziennym (z najnowszego „Barometru zdrowych domów” wynika, że Polacy mieszkający w ciemnych domach jednorodzinnych dwa razy częściej zgłaszają zły stan zdrowia), jakość powietrza czy wilgotność panująca wewnątrz pomieszczeń.

Jeżeli budynek jest niezdrowy, to mamy skutki w postaci zachorowań, słabej kondycji, niskiego poziomu energii i chęci do życia, dużego stresu. Można wręcz powiedzieć, że mieszkanie w takich warunkach może prowadzić do stanów depresyjnych. Aby poprawić sytuację – potrzebne są programy, które będą wspierać i przyspieszać tempo renowacji budynków. W 2050 roku będziemy użytkować dziewięć na 10 już istniejących budynków, co oznacza, że dobudujemy niewiele nowych, ale większość trzeba będzie wyremontować – mówi Jacek Siwiński.

Jak podkreśla, jedną z głównych barier w renowacji budownictwa mieszkaniowego w Polsce jest niska świadomość właścicieli budynków. Druga to finanse – Polacy często nie dysponują dużym kapitałem, który mogliby przeznaczyć na remont. Stąd niezbędne są preferencyjne narzędzie finansowe i dedykowane programy wsparcia. Od 2018 roku jednym z takich kluczowych działań jest rządowy program „Czyste powietrze”.


W Polsce jest wiele ludzi żyjących na granicy ubóstwa energetycznego, którym trzeba pomóc w postaci dotacji, innym trzeba zaoferować preferencyjne narzędzia finansowe czy ulgi podatkowe. To się już dzieje w ramach programu „Czyste powietrze”

– W Polsce jest wiele ludzi żyjących na granicy ubóstwa energetycznego, którym trzeba pomóc w postaci dotacji, innym trzeba zaoferować preferencyjne narzędzia finansowe czy ulgi podatkowe. To się już dzieje w ramach programu „Czyste powietrze” – mamy zaproponowany program dotacji uzależnionych od przychodów czy od zasobności portfela inwestorów. To dobry kierunek, aczkolwiek musimy zadbać o to, aby remonty i renowacje były przeprowadzane mądrze, kompleksowo i rzetelnie, przy użyciu właściwej jakości materiałów – podkreśla Jacek Siwiński.

Raport „Barometr zdrowych domów 2018” pokazuje, że zły stan techniczny budynków mieszkalnych to także problem gospodarczy, który kosztuje gospodarki krajów UE prawie 194 mld euro rocznie w postaci kosztów bezpośrednich – związanych z opieką zdrowotną i powiązanymi usługami medycznymi i socjalnymi – oraz kosztów pośrednich, takich jak utrata produktywności i jakość życia. Autorzy raportu szacują, że koszty podniesienia standardu mieszkalnictwa do akceptowalnego poziomu wyniosłyby ok. 295 mld euro w całej Europie, ale taka inwestycja zwróciłaby się już w 18 miesięcy m.in. dzięki oszczędnościom w opiece zdrowotnej.
Fot. Pixabay

HAKERZY W ENERGETYCE

Rośnie ryzyko cyberataków na sektor dostaw energii. Kolejne ataki to tylko kwestia czasu. Szczególnie narażone są infrastruktura energetyczna, wodno-ściekowa, sektor finansowy czy ochrony zdrowia i ubezpieczeń, kluczowe dla bezpieczeństwa kraju.

Bezpieczeństwo powinno być skoncentrowane nie na pojedynczym obiekcie, a na całym procesie. Każdy z elementów tego łańcucha dostaw powinien być chroniony równie starannie na zasadzie najsłabszego ogniwa – przekonuje dr Krzysztof Malesa, zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

– Analiza danych, które są dostarczane przez zespoły reagowania na incydenty komputerowe, pokazuje, że cyberataków na wszelką infrastrukturę i na wszelką działalność, która wiąże się z teleinformatyką jest bardzo wiele. Tak naprawdę setki, może tysiące w każdej sekundzie. Na szczęście w większości z nich udaje się zapobiegać, jak na razie nie byliśmy świadkami bardzo poważnej sytuacji kryzysowej, która wynikałaby z przeprowadzonego w zaplanowany sposób cyberataku – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Innowacje dr Krzysztof Malesa, zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

O tym, że wojna przenosi się do sieci, nie trzeba już nikogo przekonywać. Dobitnie przekonała się o tym Estonia, która w 2017 roku została całkowicie sparaliżowana – hakerzy uderzyli w najważniejsze instytucje, została przerwana łączność, mieszkańcy stracili dostęp do banków i urzędów. To jednak był tylko pokaz siły. Największym zagrożeniem są ataki wymierzone w sektor energetyczny – skuteczne zainfekowanie firmy kluczowej z punktu bezpieczeństwa może skutkować nie tylko paraliżem, lecz także absolutną bezradnością i bezsilnością całego państwa. Tym samym łatwiej przeprowadzić kolejne ataki, niszczące kolejne sektory.

Taki czarny scenariusz jest całkiem możliwy, dlatego większość państw inwestuje w systemy cyberbezpieczeństwa.


dr Krzysztof Malesa,
zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa

– Analizy potwierdzają, że bezpieczeństwo powinno być skoncentrowane nie na pojedynczym obiekcie, a na całym procesie. Na procesie, który może przebiegać przez wiele podmiotów, który może przecinać administrację, obszar przedsiębiorcy prywatnego i potem znowu wracać do administracji. I każdy z elementów tego łańcucha dostaw powinien być chroniony równie starannie na zasadzie najsłabszego ogniwa – przekonuje dr Krzysztof Malesa.

Raport Deloitte „An integrated approach to combat cyber risk. Securing industrial operations in oil and gas” wskazuje, że w niektórych przypadkach nie jest potrzebna zaawansowana technologia czy wiedza, aby zaatakować wewnętrzne systemy informatyczne firm energetycznych.

– Nie musi być koniecznie tak, że działania hakerów będą bardzo wysublimowane czy zaawansowane. Wydaje się, że inteligentny cyberprzestępca, który chciałby dokonać takiego ataku, będzie szukał raczej najsłabszego ogniwa. To wcale nie musi być maszyna, takim słabym ogniwem może być człowiek – wskazuje zastępca dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

O skali zagrożenia najlepiej świadczą próby ataków, które obserwujemy od lat. Już w 2003 roku jedna z amerykańskich elektrowni jądrowych w stanie Ohio została zainfekowana wirusem Slammer, który zablokował system odpowiedzialny za chłodzenie reaktora. Z kolei w 2014 roku zhakowane zostały systemy komputerowe operatora elektrowni jądrowej w Korei Południowej. W 2015 roku atak na ukraińską energetykę pozbawił prądu mieszkańców zachodniej Ukrainy, rok później – część Kijowa.

Słowacka firma ESET pod koniec 2018 roku poinformowała natomiast, że hakerzy zainfekowali złośliwym oprogramowaniem trzy firmy energetyczne i transportowe w Polsce i na Ukrainie.

– Żeby postrzegać bezpieczeństwo w sposób nowoczesny, musimy się nauczyć myśleć o nim jako o bezpieczeństwie dostaw pewnych łańcuchów usług czy pewnych kluczowych procesów, które pozwalają obywatelowi finalnie skorzystać z końcowego produktu, czyli dostępu do energii elektrycznej. Energia elektryczna służy nie tylko obywatelowi, lecz także służy dużemu przemysłowi, służy bezpiecznemu funkcjonowaniu administracji, naszej obronności i wielu innym sferom życia – wskazuje ekspert.


Oprócz twardych inwestycji w energetykę, w system przesyłowy czy w wytwarzanie, czyli w bloki energetyczne, warto powiedzieć o know-how, o miękkim podejściu do bezpieczeństwa.

Polska skutecznie zablokowała część potencjalnie groźnych ataków, nie oznacza to jednak, że jest bezpieczna.

– Oprócz twardych inwestycji w energetykę, w system przesyłowy czy w wytwarzanie, czyli w bloki energetyczne, warto powiedzieć o know-how, o miękkim podejściu do bezpieczeństwa. I jako przykład mogę podać działania Rządowego Centrum Bezpieczeństwa na rzecz wyposażenia wytwórców energii elektrycznej i operatora systemu przesyłowego w najlepsze światowe praktyki w zakresie cyberbezpieczeństwa automatyki przemysłowej, czyli systemów, które sterują urządzeniami w głębi sieci elektroenergetyczne  – mówi dr Krzysztof Malesa.

NIE TYLKO ŚMIECI SĄ ŹRÓDŁEM SMOGU

Rozmowa z Adolfem Mirowskim, prezesem zarządu Instytutu Certyfikacji Emisji Budnków w Krakowie.

Czy Polacy potrzebują edukacji ekologicznej? Jaki jest stan świadomości społeczeństwa na temat zanieczyszczeń powietrza?

Stwierdzam jednoznacznie – tak, Polacy potrzebują edukacji ekologicznej. Stan świadomości ekologicznej nie jest zadowalający, ale na przestrzeni ostatnich lat zauważa się poprawę. W związku z tym można powiedzieć, że rozpoczął się proces podnoszenia świadomości ekologicznej i musimy ten trend kontynuować.

W ostatnich dwóch latach w mediach pojawia się coraz więcej informacji dotyczących smogu i tzw. niskiej emisji. Czy wcześniej problem zanieczyszczeń nie istniał czy też nie byliśmy świadomi tego problemu?

Na pewno istniał i myślę, że ogólnie nie byliśmy świadomi. Część społeczeństwa na pewno była świadoma, ale o tym po prostu nie mówiono, nie było o tym głośno, a może to nie było wygodne. Gdy sięgniemy do czasów lat 60., 70. i rozkwitu naszego ciężkiego przemysłu, w tym emisji wszelakiej, nikt się tym problemem nie zajmował, nikt go nie mierzył, ponieważ priorytetem był rozwój przemysłu, a nie jakość powietrza. Być może były jednostki dobrze zorientowane, jak to wygląda, ale nie mogły się swobodnie wypowiedzieć. Natomiast patrząc na to, jak były dokumentowane elementy wpływające na świadomość, to wskutek badań CIRE z roku 2016 pozyskano prostą informację, że np. 40 proc. ankietowanych w ogóle nie wiedziało, o co chodzi w ramach niskiej emisji, o czym w ogóle jest mowa, więc widać tu brak świadomości. Co nie oznacza, że 60 proc. wiedziało. Tego nie mamy w badaniach. Natomiast 20 proc. ankietowanych spalanie śmieci uważało za zabieg przedsiębiorczy, za sprytne utylizowanie śmieci domowych. Jeśli popatrzymy na kolejne lata, mamy działania różnych organizacji – między innymi Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie czy innych organizacji i uczelni, jak również alarmy smogowe. Zaczęto dyskutować na ten temat i już w kolejnych badaniach, czyli w styczniu 2019 roku po badaniach ING Banku Śląskiego okazało się, że 34 proc. ankietowanych dostrzega zły i zdecydowanie zły stan powietrza w Polsce, zaś 44 proc. badanych uważa, że stan powietrza jest dobry i bardzo dobry. Widać po tym, jak długa jest droga, ale trzeba dostrzec, że już znaczna część badanych (populacja ponad 1000 osób) stwierdziła, że nie jest dobrze. To jest 30 proc., sporo. Mało tego, prawie 60 proc. uważa, że źródłem smogu są piece i kotły na paliwa stałe, czyli już jest prawidłowa identyfikacja. Można powiedzieć, że przez 3 ostatnie lata obserwujemy postęp w tej działalności. Ta świadomość sukcesywnie wzrasta.

Odsyłam do badań, które przytoczyłem wcześniej. Znajduje się tam wiele ciekawych spostrzeżeń. Jedno z tych, które mi utkwiło w pamięci, to deklaracja ankietowanych o wkładzie finansowym w poprawę jakości powietrza i walkę ze smogiem. Wskazano średnią miesięczną kwotę 18 złotych, którą jeśli pomnożymy przez 12 miesięcy i 15 mln. obywateli, pojawia się kwota w miliardach. Można powiedzieć, że społeczeństwo jest gotowe przyjąć tę odpowiedzialność na siebie i potencjalnie istnieją środki do zagospodarowania. To jest bardzo ważna informacja.


Jest oczywiście prawdą, że palenie śmieci jest źródłem smogu, ale to jest trochę zafałszowanie obrazu, bo to głównie paliwa stałe są źródłem smogu.

Na przełomie tego roku ukazała się publikacja: “Nie dla smogu. Raport z badania marketingowego”. Tam też znajdują się ciekawe informacje na ten temat. Badaniu zostali poddani uczniowie, rodzice i nauczyciele, czyli wielowarstwowo. Na pytanie, co jest źródłem informacji o smogu, 86 proc. stwierdziło, że tym kanałem są media. Czyli widać tu ogromne znaczenie i rolę mediów. Na pytanie o wpływ smogu na zdrowie, większość zgodnie stwierdziła, że smog odpowiada za różne dolegliwości zdrowotne. Z kim rozmawiamy o smogu? – tu ankietowani wskazali znajomych i rodzinę (ponad 40 proc.). Widać, jaki jest ważny wpływ najbliższego otoczenia. To sygnał, gdzie powinno się kierować informacje, gdzie powinny być przygotowane artykuły, działania uświadamiające szkoły, nauczycieli. Skuteczność działań antysmogowych – 82 proc. badanych wskazało nie palenie śmieci. To jest oczywiście prawdą, że palenie śmieci jest źródłem smogu, ale to jest trochę zafałszowanie obrazu, bo to głównie paliwa stałe są źródłem smogu, zwłaszcza spalanie węgla, drewna mokrego, niesezonowanego z niewiadomego źródła. Tu też jest pole do działania, do uświadomienia, że nie tylko śmieci, ale głównie paliwa stałe są źródłem smogu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Olga Pełka

CIEPŁO SYSTEMOWE MA UTRUDNIONE ZADANIE

Rozmowa z Andrzejem Goździkowskim, dyrektorem ds. operacyjnych ECO SA w Opolu

Czy rynek ciepła jest rynkiem konkurencyjnym?

Rynek ciepła w mojej ocenie jest rynkiem konkurencyjnym. Dywersyfikacja portfela usług, jakie oferujemy jako przedsiębiorstwa ciepłownicze, jak również ilość podmiotów konkurujących i zabiegających o świadczenie tychże usług dla klientów funkcjonujących w otoczeniu rynkowym, ewidentnie wskazuje na to, że to działanie ma atrybuty działania rynkowego. W związku z tym jest to rynek konkurencyjny. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić stworzenie oferty, która nie będzie weryfikowana przez klientów w odniesieniu do innych możliwości dostępnych na rynku. Ciepło systemowe na tym rynku ma utrudnione zadanie gdyż konkuruje z ofertami spoza ETS. Dlatego tak ważna jest wysoka jakość ciepła systemowego, dzięki której zyskuje przewagę na rynku.


Dzisiaj trudno sobie wyobrazić stworzenie oferty, która nie będzie weryfikowana przez klientów w odniesieniu do innych możliwości dostępnych na rynku.

Jakie najważniejsze wyzwania czekają sektor ciepłowniczy w najbliższym czasie?

Mamy dwa obszary działań. Pierwszy to działania długoterminowe, które powinny nam scharakteryzować i opisać model rynku ciepła, który będzie odpowiadał na potrzeby wszystkich uczestników rynku, czyli klientów, operatorów systemów ciepłowniczych, wytwórców ciepła, dostawców technologii, w tym również technologii indywidualnych, dostawców paliw itp. Jest to zatem bardzo duży obszar skupiający wielu uczestników. Model rynku i strategia, która będzie go definiowała, oczywiście musi zawierać w sobie aspekty prawne, wynikające ze zdefiniowanych już celów klimatycznych – mam tu na myśli implementacje dyrektyw Pakietu Zimowego. Jest to działanie w dłuższym horyzoncie czasowym.

Drugi obszar, który wymaga natychmiastowych zmian, to pakiet spraw dotyczących regulacji, sposobu kształtowania taryf, zmian modelu taryfowania, zmierzających do rozszerzenia możliwości po stronie przedsiębiorstw energetycznych, zwłaszcza w zakresie wyboru metodologii. Ze względu na drastyczny spadek rentowności branży, wynikający głównie ze wzrostu kosztów zewnętrznych, aktualna metodologia kształtowania cen wymaga uelastycznienia, ale również ucywilizowania sprawności prowadzenia procesu regulacji, gdyż te procesy są prowadzone bardzo długo, oczywiście z niekorzyścią dla przedsiębiorstw energetycznych. Nie pozwalają one np. na szybkie reakcje na zmiany kosztów czy to paliw, czy emisji CO2, czyli nie pozwalają na szybkie reagowanie na zmieniające się otoczenie. Zatem działania w tym zakresie powinny być ukierunkowane na poprawę sprawności procesowej w zakresie zatwierdzania taryf przez Urząd Regulacji Energetyki.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Olga Pełka
Fot. Zbigniew Gołębiewski