Spadające ceny węgla stają się olbrzymim problemem dla polskich spółek górniczych.
Trend spadkowy cen węgla
Ceny węgla znajdują się pod coraz większą presją różnych czynników, wśród których polityczne zdają się dominować. Jeszcze w marcu w kluczowych portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) tonę węgla można było kupić za 75$. Od tego czasu cena systematycznie spadała, osiągając w czerwcu wartość poniżej 60$. Krótkie odbicie zanotowano w lipcu ze względu na upały (maksymalnie 66$), ale już w sierpniu trend spadkowy powrócił. Dziś spekuluje się, że 50$ za tonę węgla to poziom, który zostanie osiągnięty już jesienią.
Presja na ceny węgla – główne czynniki
Jednym z głównych powodów spadków cen węgla jest amerykańsko-chiński konflikt handlowy, który mocno uderza w oba państwa. W drugim kwartale br. gospodarka Chin urosła o 6,2% i był to wynik najsłabszy od 27 lat. Odbija się to oczywiście na konsumpcji węgla, która spada, a na rynkach światowych tworzy się coraz większa nadpodaż. Na początku sierpnia zapasy w portach ARA osiągnęły poziom 9,69 mln ton i były o ponad 51% wyższe od średniej z ostatnich czterech lat.
Drugim elementem redukującym cenę węgla, także makro, jest tani gaz. Z jednej strony wypycha on ze Stanów Zjednoczonych „czarne złoto” na rynki zagraniczne, w tym częściowo do Europy. Z drugiej strony gaz w postaci skroplonej „wlewa się” szerokim strumieniem na Stary Kontynent i w wielu segmentach jest konkurencją dla węgla. Presję tę potęguje relatywnie ciepła zima z przełomu 2018/19 r., która spowodowała rekordowe zapełnienie magazynów w Europie. Dodatkowo na globalnych rynkach LNG mamy do czynienia z nadpodażą. W lipcu ceny gazu skroplonego spadły na Starym Kontynencie nawet do 3,4$ za mmBtu.
Nie bez znaczenia dla coraz niższych cen węgla jest także widmo globalnego spowolnienia, a może nawet recesji. Kwestia ta nie dotyczy jedynie Stanów Zjednoczonych, w których mamy do czynienia z dużymi spadkami giełdowymi i ucieczką inwestorów w kierunku złota, franka szwajcarskiego i obligacji skarbowych. Również w Europie sytuacja ulega zaostrzeniu. W drugim kwartale br. PKB Republiki Federalnej spadło o 0,1%, a jeśli spadnie w trzecim to znajdzie się w recesji. Wskazuje na to szereg danych – np. produkcja przemysłowa w Niemczech, która zmalała w lipcu o 4,2% rok do roku.
Polskie górnictwo gotowe na załamanie cen węgla?
Już pobieżna analiza danych przytoczonych powyżej, pokazuje, że poziom cenowy rzędu 50$ za tonę węgla tej jesieni jest jak najbardziej możliwy. To duży problem dla spółek górniczych w Polsce, które ze względu na swoją strukturę i kulturę pracy mają wysokie koszty wydobycia surowca.
Polska Grupa Górnicza (PGG) od początku roku zwiększała ilość zapasów na zwałach i do września osiągnęły one poziom 2 mln ton. Dziś firma twierdzi, że sukcesywnie maleją, ale dane makroekonomiczne są dla tych twierdzeń bezlitosne. Polski węgiel nie jest konkurencyjny cenowo dla surowca z portów ARA bądź Rosji. Na domiar złego ten rozdźwięk będzie się pogarszać.
Tymczasem zamiast przygotowywać się na jeszcze ostrzejszy kryzys prowadzi obecnie rozmowy ze związkami na temat płac w grupie. W czwartym kwartale br. i przyszłym roku miałyby one wzrosnąć o 12%. W przypadku braku porozumienia realne jest wszczęcie sporu zbiorowego.