Znaczna część wpływających do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wniosków o dofinansowanie innowacyjnych projektów ma charakter interdyscyplinarny. Z analiz ekspertów wynika, że w większości obszarów, takich jak np. inżynieria materiałowa, energetyka, medycyna czy farmacja – nadal będą potrzebne projekty silnie powiązane z chemią. O tym, jak zwiększyć stopień komercjalizacji polskich wynalazków z tej branży oraz jak ożywić i utrzymać zainteresowanie młodzieży tą dziedziną nauki, rozmawiali uczestnicy Konferencji „Przemysł Chemiczny”.
Przemysł chemiczny w Polsce, kluczowy z punktu widzenia gospodarki, skupia około 13 tys. przedsiębiorstw i ponad 350 tys. pracowników. Odkrycia w laboratoriach badawczych służą ludziom w wielu dziedzinach życia. Chemia leczy, ubiera, odgrywa ogromną rolę w przemyśle spożywczym czy paliwowym, zwracali uwagę uczestnicy konferencji, która odbyła się w dniach 5-6 grudnia br. w Warszawie z inicjatywy Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Chemicznego.
Po partnersku, czyli jak?
Uczestnicy panelu „Edukacja i nauka”, który moderowała prof. dr hab. inż. Krystyna Czaja, przyglądali się barierom w kontaktach przedstawicieli przemysłu i nauki, pokazując zarazem dobre praktyki służące ich przełamywaniu. Zacieśnienie współpracy jest dziś szczególnie istotne z punktu widzenia transformacji energetyczno-klimatycznej i cyfrowej oraz konkurencyjności polskich produktów i technologii na arenie międzynarodowej.
– Dyskusja na temat łączenia tych dwóch światów jest prowadzona już dosyć długo, a barier jest wciąż bardzo dużo. Dowodem tego są statystyki. W Polsce tylko 3 proc. naukowców cokolwiek wdraża, biorąc pod uwagę także drobne wdrożenia. Kiedy moglibyśmy powiedzieć, że jest dobrze? Gdy osiągniemy poziom 5 proc. A więc jesteśmy w połowie drogi. Nie jest tak źle, ale jeszcze mamy bardzo dużo do zrobienia – ocenił prof. dr hab. inż. Marcin Sobczak, zastępca dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Naukowiec i menadżer z ponad 25-pięcioletnim doświadczeniem w jednostkach badawczo-dydaktycznych oraz w sektorze komercyjnym doskonale zna wyzwania stojące za słowem „współpraca”. Żeby w naszym kraju rosła grupa osób łączących karierę naukową z działalnością biznesową z prawdziwego zdarzenia, zdaniem eksperta konieczne są zmiany w co najmniej kilku newralgicznych punktach.
Po pierwsze, istotne jest wychodzenie naprzeciw potrzebom drugiej strony. O ile przemysł oczekuje od nauki rozwiązania konkretnych problemów technologicznych, o tyle dla naukowców istotne są także publikacje.
Po drugie, jak zauważył prof. Marcin Sobczak, wiedza polskich naukowców na temat komercjalizacji i zabezpieczenia przysługujących im w związku z tym procesem praw jest wciąż zbyt mała. W jego przekonaniu dobrym kierunkiem jest np. wprowadzenie obowiązkowych wykładów z komercjalizacji na poziomie studiów doktoranckich oraz docenienie wdrożeń – a nie wyłącznie publikacji – w procesie oceny, jakiej cyklicznie poddawani są naukowcy. Bardzo pomocne są też w tym zakresie chociażby uczelniane centra transferu technologii.
Po trzecie, potrzebne są programy wspierania rozwiązań na niższych poziomach gotowości technologicznej (TRL). Chodzi o wypełnienie luki pomiędzy działalnością Narodowego Centrum Nauki, które wspiera badania podstawowe, a ofertą Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, w przypadku którego większość programów dotyczy wysokich TRL. Jak poinformował przedstawiciel NCBR, prace w tym kierunku już się toczą.
– Żeby wyjść do przedsiębiorcy z konkretną propozycją, trzeba osiągnąć pewien poziom gotowości technologicznej. Tymczasem uczelnie w Polsce nie posiadają aktywów, które mogłyby skierować na badania prowadzone przez naukowców w jednostkach macierzystych w kierunku podniesienia tej gotowości, tak żeby z podmiotem gospodarczym starać się o dofinansowanie projektów, w których wymagany jest określony poziom TRL – zwrócił uwagę prof. Marcin Sobczak.
Programy uruchamiane przez Komisję Europejską stopniowo przechodzą od B+R, czyli badań i rozwoju, w kierunku B+R+I, czyli badań, rozwoju i innowacji. Jak zauważył ekspert, poszukiwanie nowatorskich rozwiązań wymaga podjęcia ryzykownych projektów. Tymczasem ograniczenia budżetowe małych i średnich przedsiębiorstw w naszym kraju stanowią barierę w zawiązywaniu konsorcjów naukowo-przemysłowych i wspólnym przystępowaniu do takich projektów. Z kolei duże przedsiębiorstwa także nie zawsze chcą korzystać z usług jednostek naukowych, ponieważ z biegiem lat zbudowały już własne, dobrze funkcjonujące działy B+R.
– Oczywiście intelektualny potencjał jest ogromny, natomiast nasza infrastruktura badawcza niestety się starzeje i nasza oferta jest coraz słabsza dla przemysłu. Czyli nieco zbliżamy się do siebie, a za chwilę – znów się oddalamy – diagnozował wiceszef NCBR.
Przystępując do projektów z przemysłem, naukowcy chcą być traktowani jak równoprawni partnerzy. – Przedsiębiorcy czasami nie traktują uczelni po partnersku. To widać już w czasie realizacji projektów, kiedy rozpadają się konsorcja, bo partnerzy biznesowi nie grają fair z partnerami naukowymi. Jednocześnie zdarzają się naukowcy, którzy nie mają kompetencji, żeby stać się równoprawnym partnerem. Choćby podczas tej konferencji słyszeliśmy o naukowcach, którzy znają przemysł głównie z praktyk studenckich. To też niestety powoduje, że partnerzy zniechęcają się do ewentualnej współpracy – wskazał prof. Marcin Sobczak.
Praca od podstaw
Dialog nauki z przemysłem to proces, od którego zależy przyszłość naszej gospodarki. Dlatego od najwcześniejszych poziomów edukacji należy pokazywać wzajemną zależność tych obszarów. Odpowiedzialność za sprawną i efektywną komunikację ponoszą zarówno uczelnie, jak i przedsiębiorstwa, co wymaga koordynacji już na ich poziomie.
Przykładami realizowanych z sukcesem licznych inicjatyw zbliżających świat nauki i przemysłu podzieliła się z uczestnikami Konferencji „Przemysł Chemiczny” dr nauk o zdrowiu Ewa Chmielewska, pełnomocnik ds. współpracy ze szkolnictwem Grupy Azoty Zakłady Chemiczne „Police” S.A. i koordynator projektów podnoszących kompetencje zawodowe oraz językowe pracowników. Dr Chmielewska jest również przewodniczącą Komisji ds. strategicznych programów badań naukowych i prac rozwojowych w Radzie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
– Dzieje się u nas bardzo dużo i robimy dużo. Pięć lat temu zarząd postanowił w moje ręce przekazać całą działkę współpracy ze szkolnictwem w naszych zakładach. Współpracuję ze szkolnictwem i branżowym, i średnim, i wyższym – relacjonowała dr Ewa Chmielewska.
W porozumieniu z Politechniką Morską i Zachodniopomorskim Uniwersytetem Technologicznym przedsiębiorstwo zainicjowało dedykowane kierunki kształcenia w specjalnościach istotnych z punktu widzenia Grupy Azoty. Uczelnie, z którymi współpracuje zakład, otrzymują zapotrzebowanie na kształcenie dla pracowników, i to na trzy lata do przodu. To przykład elastycznego reagowania na potrzeby kadrowe.
– Dbamy także o kadrę akademicką. Chcemy, żeby naukowcy przychodzili do przemysłu i widzieli, jak funkcjonuje zakład. W jednym z projektów odbywają się cykliczne wizyty studentów inżynierii chemicznej, którzy wraz z opiekunami przechodzą wszystkie wydziały, spędzając na każdym z nich cały dzień. Dzięki temu widzą, jak wygląda praca, uczą się jej. Podobną współpracę nawiązaliśmy z nauczycielami szkół średnich, którzy raz na trzy lata odbywają miesięczne szkolenia w przemyśle. Pracując w naszych laboratoriach, mają obraz tego, co się u nas dzieje – powiedziała dr Ewa Chmielewska.
Przedsiębiorstwo angażuje się ponadto w budowanie marki w szkolnictwie średnim, poprzez organizowanie tzw. kącików odpoczynku dla młodzieży. Uczniowie mogą w nich zapoznać się m.in. z prasą branżową, obejrzeć filmy o funkcjonowaniu zakładu oraz poznać jego potrzeby kadrowe.
Dr Ewa Chmielewska jest również pomysłodawcą uruchomienia Akademii Wodorowej w Zakładach Chemicznych „Police” we współpracy z Zachodniopomorskim Uniwersytetem Technologicznym w Szczecinie.
– Dla studentów, doktorantów to dodatkowa wiedza z zakresu nowych technologii w energetyce, w geotermii. Projekt zakończył się wyjazdem do ośrodka szkoleniowo-badawczego w Danii oraz biometanowni pod Berlinem. Pokazujemy zarówno teorię, jak i praktyczne wykorzystanie technologii w Europie – wyjaśniła.
Dodajmy, że w Brodach pod Poznaniem została przygotowana do eksploatacji pierwsza w Polsce biometanownia. To efekt przedsięwzięcia badawczego NCBR „Innowacyjna biogazownia”. Jego realizacja była możliwa dzięki Funduszom Europejskim w ramach Programu Inteligentny Rozwój.
W przekonaniu dr Ewy Chmielewskiej, jednym z warunków udanej współpracy jest to, żeby zarówno w przedsiębiorstwie, jak i na uczelni był ktoś, kto rozumie obie stron. Efektem wzajemnego zrozumienia są wymierne korzyści, które czerpie i nauka, i biznes.
Szeroka oferta NCBR dla nauki i przemysłu
Narodowe Centrum Badań i Rozwoju od ponad 16 lat inicjuje i realizuje przedsięwzięcia przyczyniające się do cywilizacyjnego rozwoju kraju. Oferta Centrum adresowana do naukowców i przedsiębiorców, w tym sektora chemicznego, pozwala nie tylko na sięganie po wsparcie na realizację innowacyjnych projektów, ale też środki na wypełnienie luki kompetencyjnej, wskazał prof. Marcin Sobczak.
– Na przyszły rok mamy zabudżetowane duże środki: programy strategiczne – 500 mln zł, programy krajowe – 500 mln zł. Programy Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki oraz Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego to około 3 mld euro w całej perspektywie finansowej. W naszym portfolio mamy też bogatą ofertę programów międzynarodowych. Sięgajcie państwo po te środki – zachęcał.
Zastępca dyrektora NCBR podał m.in. przykłady naborów ukierunkowanych na wspieranie zawodów przyszłości, rozwój umiejętności i kwalifikacji osób dorosłych czy służących podniesieniu kompetencji kadry. Zachęcił także do zapoznania się z możliwościami stwarzanymi przez trzy spółki z Grupy NCBR: IDEAS NCBR sp. z o.o., Akces NCBR sp. z o.o. oraz koinwestycyjny fundusz venture capital NCBR Investment Fund ASI S.A.
Źródło: NCBR